Strona:Wychowanie narodowe a Eucharystya.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   14   —

tyni Pańskiej, gdzie usłyszał raz w nocy wołanie: Samuelu, Samuelu! I zbudził się, i nie świadom jeszcze wołań Pańskich szedł do arcykapłana sądząc, że to on go wołał, i pytał, czegoby żądał? Później atoli już się więcej nie mylił, już rozróżniał dobrze między wołaniem człowieka a wołaniem Boga, już odpowiadał, gdy głos na niego z nieba zawołał: mów Panie, bo słucha sługa Twój!
Już odtąd w posłuszeństwo głosowi Pańskiemu owinął całe swe jestestwo, i całą swoją duszę. A jakie było to posłuszeństwo tego wielkiego wodza ludu i męża Bożego, o tym zaświadczyła ciężka chwila, którą przebywał, kiedy lud jego własny już go niechce widzieć więcej sędzią nad sobą, ale domaga się, by na wzór innych narodów wybrano mu króla.
Ciężkie to było łamanie się Samuelowe między niewdzięcznością ludu a sercem własnem. Ale on sługa Pański nawykł do tego, że zanim jeszcze zapytał siebie i głosu swojej zranionej duszy, wprzód biegł do pana i wołał po dawnemu: »mów Panie, bo słucha sługa twój!« — I teraz tak pyta. A kiedy Bóg godzi się, by lud miał króla nad sobą, posłuszny Samuel na skinienie Pańskie wbrew swoim osobistym korzyściom pójdzie by tego króla samemu wybierać; a gdy go zaś wybierze, usunie się z widowni, i tylko wtedy narodowi się przypomni, gdy będzie potrzeba nowego króla radą swą zasilić a za swój naród zastawić się i modlić.
Gdyby Samuel był poszedł za złym podszeptem serca, mógłby był rzucić w naród zarzewie domowych walk i waśni, i zgłuszyłby myśl Bożą.