Strona:Wybór wierszy M. Pawlikowskiej Bluszcz 1924-1930.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
BABCIA NA WIOSNĘ

Niebo włożyło turban obłoczny z jaskółką,
Jabłonie stoją w wielkich kapeluszach z kwiatów,
Szeptania — pogłaskania lecą z pyłem kwiatów,
Omijając twarz moją, jako liść pożółkłą.

Lipy stroją się w jedwab zielony i nowy,
jak biżuterje szczęścia płoną sznury kwiatów,
pocałunki żeglują na muzyce kwiatów
mijając moją szyję w szaliku włóczkowym.

Zamknę najszczelniej serce przed śpiewem słowika
I pójdę przez gąszcz kwitnień, rozkwitów, o kwiatów
przez chmury całowanych, kołysanych kwiatów
nie śmiąc przypiąć do piersi fiołka czy sjorczyka.

Pod modną parasolką świat w śmiechu się trzęsie
Patrzy zabójczem okiem z za bukietu kwiatów
ma we krwi wszystkie wonie, wszystkie gwiazdy kwiatów,
i ma mnie, jak bezwiedną, zimną łzę na rzęsie.