Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przez krwawe rąk mozoły, przez pot wysączony
Dźwigasz sam na ramionach i państwa i trony,
Godnych obywatelów poważne zebranie,
Dworów wzgardo, lecz mądrych jedyne kochanie, —
Gminie! chciéj łaskawego ucha mi nakłonić:
Mam wolą od niesłusznéj obelgi cię bronić.
Niechaj kto inny rymem pochlebnym kołysze
Dumne panów umysły; ja do ciebie piszę.

Darmo na blask mocarzów, na szumne przepychy
Patrząc, hojnemi łzami stan oblewasz lichy.
Darmo łajesz złéj doli i chcesz ją odmienić;
Poznaj lepiéj twą wielkość, a ucz się jéj cenić.
Na tobie się państw możnych wspierają jedynie
I władza i dostatki; twoją pracą słynie
Ich sława, ich potęga; czy to król szczęśliwy
Słodkim berłem kieruje naród Marsa chciwy,
Czy wolny obywatel i godzien być takim,
Żyje w równi z drugiemi pod prawem jednakim;
Czy wpośrzód zgrai katów despotyzm odęty,
Hardemi równych sobie karki tłoczy pięty;
Twój przemysł, twéj obrotnéj ręki dzielna władza,
W nowy zawsze kształt życia martwy świat odmładza;
Twojéj on pracy darem i kwitnie i żyje.
Cóż mu stu królów dało, krom jarzma na szyję?
Niszczy bohatyr, ludzkie ty ratujesz plemię:
On pustoszy, ty czynisz urodzajną ziemię.
Opłakany stan ludzki jużby był na schyłku,
Gdyby nie miał od ciebie wsparcia i posiłku.

Podła rzecz, powie mi kto, rolnicza zabawa.
Dobrodziejem jest ludzkim, a małaż to sława?
Twe cepy, twe lemiesze, twój sierp, twa motyka
Żywszym nierównie blaskiem oczy me przenika,
Niż owe złote jabłka, berła i korony,
Które wspaniałe królów otaczają trony.
Ta sztuka jest najpierwsza, téj za życia dary
Od pierwiastków świat winne oddawał ofiary.
Nim gwiazdarz liczył zorze, nim wysokie stawił
Gmachy biegły architekt, nim po morzu pławił
Żeglarz misterne nawy, nim poeta bajał,
Mówca gadał, już chłopek pługiem skiby krajał.

Rzućmy jeszcze z pól żyznych oczy ku téj stronie,
Gdzie dumna ziemia dźwiga miasta na swym łonie,