Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W prostego wiernych tajniach przyrodzenia,
Kędy pieśń lada cieniów nie rozwleka;
Pochlebstwo wiatrów fałszywych nie zmienia,
Woda, porwawszy dary, nie ucieka:
Szczerym natura idąc sobie szykiem,
Władać mym będzie sercem i językiem.

Że od tych kroków wzrost się mój poczyna,
Rad i pomierny folwarczek dziedziczę:
Wszak i leśnego wpośród Niemenczyna,
Jeszcze się echo odzywa słowicze;
Gdzie luby wieszczek, zaszczyt Sarbiewa[1]
Szumnogałęźne głosem żywi drzewa.

Jego wysokim ożywiony duchem,
Jeśli nie cofnę niestanowną wodę,
Ni strun urocznych tajemnym łańcuchem
W taniec pochopnych dębów nie powiodę,
Serca ci jednak będę ciągnął z chuci,
Co je błąd święty często bałamuci.

Próżno nawracać wielmożne próżniaki,
Zbrojnego na nie potrzeba plebana.
Podłe to dusze, zyskowne żebraki,
Gotowe stokroć lżyć i wielbić pana.
Prędzéj swe serce kmieć ku tobie nagnie;
Cierpiéć on umie, a niewiele pragnie.

Z temi ci wonne zwijać będę plony,
Kłaść na ołtarzu plenne zbożem kłosy,
Rymem nacinać hartowne jesiony
I z snopków dźwigać rycerskie kolosy.
Czas ich żarłocznym zębem nie pożyje,
Bo miłość swemi skrzydłami okryje.
1774, X, 121 — 3.



  1. Wieś w Ciechanowskim, z któréj nazwisko miał poeta Sarbiewski. Bywał w Niemenczynie często, jako sam pisze:
    Quales Lucisci, vel Nemencini lacus,
    Udumve Bezdani nemus, I. Ep. od. e.