Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XI. Do Jana Du-Ponta Medycyny doktora.




Nad wszystkie dary, które z szczodrobliwéj
Wziął człek śmiertelny Stworzyciela ręki,
Cóż jest nad zdrowie? za co, póki żywy,
Winien mu czynić nieustanne dzięki.

Nie zrównają mu klejnoty kosztowne,
Co na swych brzegach łowi Murzyn śniady;
Fraszka krwie zacnéj zaszczyty herbowne,
Obszerne włości, świetne sług gromady.

Nędzna-to chluba, żałobna ozdoba,
Choćbyś się ubrał w kabat złotolity;
Gdy ciało wątli zawzięta choroba,
Krew spiekła w żyłach suszy jad ukryty.

Mało się temu myśléć o tym zgodzi,
Że wiele skarbów, wiele dóbr posiada;
Komu co moment na pamięć przychodzi,
Że nań z motyką dybie Kloto blada.

Kiedy wesoły, a ma spełna zdrowie,
Szczęśliwszy kmiotek na małym ugorze;
Niźli król chory w pysznym złotogłowie,
Niż książę, choć mu tysiąc pługów orze.

Zna-li tę prawdę człek w rozum obrany,
Jako ma cenić dar ten znakomity?
Szafuje zdrowiem, jakby był ulany
Z korynckiéj śpiży, lub marmuru ryty.

Ten się okrutnéj zemsty zrze pragnieniem,
Owego dręczy niedostępna pycha;
Ten brzydkim ginie Kupida płomieniem,
Ów codzień tonie, siedząc u kielicha.

I wtenczas tylko zna, jako pobłądził,
Gdy na śmiertelnym złożony posłaniu,
Czeka, rychło-li lekarz będzie sądził,
By już o dobrym myślił dokonaniu.