Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Milsze ć sarmackie i lasy i śniegi,
Niźli zachodnich państw ozdobne brzegi:
Milszy-ć kraj własny, choć w nim los okrutny
Niestety! światu czyni widok smutny.

Tak z Trojańskiego pędząc łódź pogromu
Grecki bohatyr do wdzięcznego domu,
Wzdychał Ulisses: o któraż godzina
Da z ojczystego ujrzéć dym komina!

Zacny rycerzu, czemu ladajaki
Widzieć tęskliwie pragniesz kraj Itaki?
Skały-ć to tylko, przerwy nieprzebyte,
Głuche ostępy, pola nieużyte.

Sędziwy Laert grobu tyka stopą;
Nie wiesz, co się z twą dzieje Penelopą.
I twój Telemak (ach, pożal się, Boże!)
Podobno w ksieńcach rybich zaległ łoże.

Smutek tam wszędy, a tu zaś królowa
Cyrce darować wszytko ci gotowa;
Jakie ma tylko ziemia, morze dary,
I co jej mogą wielowładne czary.

Tu piękna wiosna, tu źrzódeł kryształy,
Tu ogród z różnych kwiatów wiecznotrwały,
Tu pałac złoty, tu zefiry chłodne,
Tu wdzięczne ptastwo, drzewa słodkopłodne.

Tu nigdy trąby chrapliwéj Gradywa
Brzęku nie słychać: nigdy jędza mściwa
Nie sieje gniewów, ani krwią zbroczona
Żnie laurów z pożóg i śmierci Bellona.

Same się róże pod stopami rodzą,
Same owoce z drzew do rąk przychodzą;
Wszytko się świeci i wabi i śmieje.
Wszak tam ojczyzna, gdzie się dobrze dzieje!

Niech się ten, rzecze, w miękkim życiu pieści,
Kto nosi serce i umysł niewieści.
Ja sławy szukam, a to jeszcze rzadkiéj,
Którą los trudny daje i przypadki.