Strona:Wybór poezyj- z dołączeniem kilku pism prozą oraz listów.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

On sobie zawsze panem: z mętnéj wytrawiony
Młodości, przez pochlebne nie patrzy zasłony;
Czystym szlakując okiem, istną prawdę kryśli:
Pewniéj czyni, rozumniéj daje, mądrzéj myśli.

Na jego dobrym sercu, a szacownéj głowie
Bezpiecznie się wspierają sami monarchowie;
W jego radach ojczyzna pokłada nadzieje,
Azali przez nie lepszy wiatr na nią zawieje.

Jako wpośrzód ogrodu jabłoń urodziwa,
Którą zawsze liść bujny i owoc okrywa,
Sama celem powszechnéj miedzy drzewy cześci,
Że tysiąc dusz ożywia i pod sobą mieści.

Każdy mu chętnie serca i czoła nakłania;
Pańska ciągnie powaga do poszanowania;
Rodzic go swoim dzieciom wskazuje i chwali:
Z tegośmy pana łaski wzrośli i powstali!

U niego i najcięższy czas nie goni szczątkiem,
Bo wszytko idzie ładem i pięknym porządkiem;
Baczność umie wszystkiemu dokładnie poradzić:
Złe zawczasu uprzedzić, albo je odsadzić.

I największa fortuna w płochych rękach znika;
Pęknie szkuta ładowna, gdy niéma sternika.
Utrata niszczy domy. Próżno się nadyma
Gnuśny przepych; z rozumnym nigdy nie wytrzyma.

Podobny malowanéj tęczy na obłoku,
Co misternym zakołem słonecznemu oku
Chcąc zabrać prym, od wieków zgodliwie przyznany,
Zatacza krąg z tysiącznych farb gładko utkany.

Małe się niebo zdaje dumie nieobacznéj;
Sięga świetnemi barki drogi zodyacznéj,
Pisząc się pożyczonym blaskiem, który lada
Za moment, oczy łudząc, gaśnie i upada.

A tymczasem wódz światów nadpowietrznych złoty,
Torownym raz gościńcem kreśląc swe obroty,
Zawsze pełen światłości, zmianie nie podlega,
I sam świeci i drugie blaskiem swym zażega.