Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

56
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Co to jest? rzekł; złodzieja mam w domu?
— Nie, zawołał Jan — ale syna, jeśli się na to zgodzisz.
— Jeśliż się zgodzę! Właśnież to pytanie. That is the question — jeśli pozwolę. Nie bardzo mnie o pozwolenie prosiliście. No — a jeśli pozwolę? spytał z uśmiechem.
— A! dasz mi szczęście! rzekł Jan chwytając go za rękę.
— A ty daszże go Jagusi mojéj? dasz go na długo? na życie całe?
— Przysięgnę na to.
— Ale dotrzymaszże?
— Wątpisz?
— Ojcze! możeszże wątpić? przerwała dziewczyna, rzucając się mu na szyję. Ty wiesz, że ja go kocham.
— No, no, bądźże jego; zgoda. Ale pamiętaj Janie, żebym cię o rachunek nie spytał ze skarbu, który ci oddaję.
Jan z zapałem całował rękę doktora, który zdawał się poruszony.
— A teraz — rzekł Fantazus — myślcież o weselu. Po weselu, ja w drogę; zostawiam was samych, jadę, jadę, muszę.
— Ojcze! czyż znowu! dokąd? na długo? spytała z wyrzutem Jagusia.
— Ani dokąd? ani na jak długo? nie wiem. Mam komu powierzyć Jagusię, a więc jadę, jadę!
I okręcił się na nodze wesoło, z dziką radością.
— Ale pamiętajcie mi być szczęśliwi, dodał; bo łza Jagusi zwabi mnie chociażby z drugiéj planety.
I wyszedł porywczo z pokoju.
Nie będziemy opisywali szczęścia; byłoby to chcieć