Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/363

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

355
ONGI.

cu, z siłą, jaką ona daje, z radością wiosenną w piersiach, los podobny nie ustraszyłby jéj pewnie choć w pustce, niedostatku i ruinie. Ale tu cięższe było zadanie, bo z gruzów nietylko dom, potrzeba było dźwignąć człowieka złamanego rozpaczą, zeschłego na drzazgę, zepsutego niedolą. Wdowa miała trudne nad wyraz zadanie pracowania nad sobą, nad nim, nad słabością, jaką owiewa wiek chłodniejszy, który więcéj wątpi niż się spodziewa, niedowierza niżeli ufa przyszłości.
Z rozbicia tego, ze skarbów rzuconych dobrowolnie, Spytkowa nie wyniosła nic, prócz tego, co jéj osobistą było własnością. Posag jéj nader szczupły, szczęściem nietknięty przez Spytka, który rozkazał do niego dokładać procenta, i mieszać go z innemi funduszami nie dozwolił, przy odebraniu, które natychmiast uskutecznić się dało, wyniósł kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jaksa nic nie miał, oprócz tego szmata ziemi, na którym stały ruiny, a z niego w istocie, przy najzapobieglejszéj pracy, nic zrobić nie było można. Przytykała do niego wioska niewielka, niegdyś do klucza należąca, Młynica, rozdzielona tylko stawem od dworu. Szczęściem, mogła być nabyta, i pani Iwonowa natychmiast ją kupiła. W ten sposób, choć dwór niestosunkowo rozległym był obok małéj osady, przynajmniéj z czwmś się wiązał i dozwalał pewne zaprowadzić gospodarstwo...
Gdybyśmy nie czerpali z podań prawdziwych, te prozaiczne szczegóły życia państwa Jaksów właściwieby tu miejsca znaleźć nie powinny. Ale dla nas wiążą się one ściśléj z dziejami serca, niżby się komu zdawało. Życie ludzkie bezcielesném być nie może, zawsze w niém przeważną rolę gra ten szkielet,