Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/362

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

354
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Ale Spytkowa wyszła z ubogiego domu szlachcica, a przez lat kilkanaście jak niewolnica, jak obca sercem, nie przyrastając ani do miejsca, ani do obyczajów dworu, co ją otaczał, żyła wspomnieniami. W chwili gdy opuściła zamek, ta męczarnia przeniesiona mężnie, pierzchła z jéj oczu jak sen, jak mara bolesna... Wchodziła znowu w rzeczywistość, któréj się nie lękała.
W kilka dni dopiero po jéj odjeździe z zamku, gdy stary ks. Ziemiec, zmożony prośby i zaklęciami, pobłogosławił nowożeńcom, a ci już w Rabsztyńcach zaczynali rozgospodarowywać się nieco i myśleć o przyszłości — po sąsiedztwie rozeszła się wieść o wypadku. Nie chciano jéj wierzyć z razu, tak się wszystkim zdawała nieprawdopodobną, dziwną. Możnaż było przypuścić, aby dla zestarzałego człowieka, zubożałego, steranego, młoda jeszcze i milionowa pani miała się wyrzec dostatków, przyszłości, dziecięcia, swobody... wszystkiego, co jéj najszczęśliwsze zapewniało położenie?
To też pierwsi, co z tą wieścią po sąsiedztwie pobiegli, przyjęci byli jak bezwstydni plotkarze. Wielu ciekawych pojechało do Mielsztyniec, i dowiedziało się w miasteczku i na zamku tylko, że państwo wszyscy wyruszyli do stolicy...
Mało kto wiedział co się działo w Rabsztyńcach, zamkniętych dla takich oczu, i że ks. Ziemiec ślub dawał. Do Jaksy niewielu się zbliżyć śmiało, bo się go obawiano; długo więc wątpliwym pozostał los pani Spytkowéj... Większa część utrzymywała, że jest z synem w Warszawie.
Tymczasem mężna niewiasta krzątała się w opuszczonych od wieków Rabsztyńcach. Z młodością w ser-