Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

327
ONGI.

Ja nie znam prawa, ale prosty rozum wskazuje, iż posiadanie dwuwiekowe samo już daje pewną rękojmię, że było na czémś oparte, że...
— Tak jest! przerwał starzec; ale jeśli w przeciągu tych lat dwóchset nieustannie co rok, co kilka, powtarzano manifesta, protestowano przeciwko gwałtowi, zastrzegano się od przedawnienia, naówczas trybunały uwzględnić to muszą. Nie sądzę, byśmy przegrali, ale proces będzie długi i kosztowny.
— Dla obu stron? odparła wdowa.
— Zapewne, z tą różnicą, że majętniejszych zawsze on więcéj kosztuje...
— Jestże na to jaka rada?
— Będę się starał wyszukać ją... ciszéj odpowiedział plenipotent. Tymczasem osobnego potrzebuję upoważnienia i osobnych na to funduszów...
Już po tych naradach, które się wprędce skończyły, staruszek wychodził, gdy pani Spytkowa zawołała:
— Mówiliście mi — rzekła — że pretensyę tę do Mielsztyniec nabyli Jaksowie. A więc od kasztelanica ona przeszła do tego pana. Zdaje mi się, iż nowy sąsiad nie tak dawno nabył Studzienicę, więc późniéj jeszcze musiał dostać ten proces. Nie czujecież w tém ręki... ręki naszego dawnego nieprzyjaciela... kasztelanica, który zdawał się przecię przejednany i zbliżył się do nas? Nie jest-li to jego sprawa? nie należałoby...?
Nie dokończyła, stary powrócił od progu.
— Dla różnych przyczyn — rzekł ciszéj — unikałem wspomnienia tego pana. Nie chciałem uszu pani trudzić opowiadaniem o nim. Jednakże toż samo właśnie przyszło mi na myśl, i spowodowało, że zaraz w początku, mimo największego wstrętu do osoby,