Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

314
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

da, okuć w kajdany, posłał po kata, sprowadził go na rozstawnych koniach przededniem, i w starym lochu więziennym, w obecności żony swéj, ściąć go rozkazał. Trupa pochowano w lochu, głowę kat zachował, aby na wieki w rodzinie jako świadectwo zemsty pokazywana była. W chwili gdy miecz katowski dotknął szyi niewinnego człowieka, który Bogiem się świadczył, iż nie przewinił myślą nawet — padła pani Spytkowa omdlała i ledwie ją otrzeźwiono i przywiedziono do życia... Przekonał się wkrótce późniéj mściwy mąż o zupełnéj niewinności nieszczęśliwéj niewiasty, ale milczał, aby pokryć swą zbrodnię. W pół roku potém wydała na świat Spytkowa córkę, która przyniosła z sobą znamię krwawe na szyi. Była ona cudem piękności, ale ojcu wyrzutem ciągłym jego okrucieństwa, za które próżno odprawiał pokuty, gniewu bowiem bożego przebłagać nie mógł nigdy. Odtąd rodzina, jakby palcem zemsty bożéj naznaczona na pokutę, karleć, marnieć i znikać poczęła. Córka owa, śliczna dziewica, doszedłszy wieku, dnia i godziny, w któréj matka jej była świadkiem śmierci niewinnego, nagle, jak rażona mieczem katowskim, umarła. Napróżno stawiali kościoły, odprawiali pielgrzymki, sypali jałmużny: Bóg krwi przelanéj nie darował... a pokutę uczynił długą i ciężką... Rozżarła się nienawiść pomiędzy rodzinami na nowo, a choć już czasy nie dopuszczały ani dzikich napadów, ani krwawych bojów, zmieniła się w walkę cichą, nieustanną, zajadłą. Tak ona dotrwała do dni naszych i jam jest — dodał wstając z krzesła Jaksa — ostatnim dziedzicem, na którego zdano pomszczenie krzywdy, narzędziem Opatrzności fatalném, mimowolnie posłuszném. Los chciał, bym i ja był w tém położeniu co mój naddziad: