Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.XI.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

242
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

mospanie jak król na Rabsztyńcach: zamek, ogród, sady, staw... a któż jeszcze wie, cobyś dłubiąc pilno w tych zwaliskach, mógł poodkrywać, nie licząc zamurowanych skarbów.
W sadzie, w którym smutnie stały rzędami omszone i podziczałe drzewa, kilka ledwie grządek warzywa świadczyło, że o nim ludzie pamiętali. Wiejscy chłopcy powybijali złodziejskich ścieżek dosyć wśród grusz i jabłoni, i kijmi pootłukali za wczasu zielone owoce. Była to jedném słowem pustynia i zniszczenie.
Kasztelanic nie darował najmniejszego kątka, a pan Repeszko nie śmiał się wymawiać od oględzin. Nareszcie przybyli do staréj kaplicy, która pod wałami stała... Od dawna nie odprawiano w niéj nabożeństwa. Za lepszych czasów wzniesiona, kaplica była obszerna, niby wiejski kościołek, zawierała ona oprócz tego groby rodzinne niegdyś... ale cynowe ich trumny dawno gdzieś potopiono, a marmurowe sarkofagi leżały popękane.
Główne drzwi zabite były deskami; musieli obejść od boku i przeleźć kawał płotu, aby się dostać zakrystyjnemi do środka. Repeszko bał się przewodnika swojego opuścić, choć go tam wcale nie nęciła ciekawość. Iwo zaś zdawał się mieć w tém jakąś gorzką przyjemność, żeby swą nędzę przypomnieć sobie... Kościołek wewnątrz odarty był ze wszystkiego; i głównego i bocznych dwóch ołtarzy ślady tylko na ścianach pozostały. Gdzie niegdzie na obnażoném sklepieniu grobów, z którego posadzkę zdarto, walały się łomy, kawały drzewa, resztki rzeźb złoconych. Na mały chór nie było wschodów, on sam wisiał nawpół obalony... Z monumentów przodków, kilka jeszcze