Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

212
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

na świecie, cnota i występek, myśli, przekonania, sądy.
Myśl rodzi myśl z siebie, a wszczepiona na drugiej miesza się z nią i pośrednie wydaje płody, które dorastając ojcowską lub macierzyńską przybierają fizyognomię. Tak u Jana wszczepił się sceptycyzm na uczuciu religijném, i wyszły z niego myśli płowe, barw niepewnych, już wiodące do obojętności, do niedowiarstwa. Nie przyjmując z równą jak Annibal gwałtownością wszystkich, jakie przeciw religii wyprowadzał zarzutów, nie powtarzając obelg, zobojętniał przecię i zastygło powoli dawniéj tak silne religijne uczucie. Świat w pierwszych chwilach tego przebudzenia zdał mu się nagi, zimny, pusty i straszny; za nim widział tylko śmierć, zgniliznę, zapomnienie, nicość.
Na nieszczęście, z innych względów Annibal był dla niego drogim darem: przewodnikiem, tłómaczem, pomocnikiem, przyjacielem. Prędko poznajomieni, połączeni ściśle, już się nie rozdzielali.
Włoch potrzebował się wylać, i znajdował duszę naiwną, otwartą dla siebie, w którą rzucał coraz gwałtowniéj wzbierające myśli i uczucia; Jan miał towarzysza i przyjaciela, a wyrzec się go młodemu, jednemu wśród obcych tak trudno! tak trudno!! Często po dniu rozmowy, gdy dziwne nowości sceptycyzmu, tak rozczarowujące, tak ostre, tak zimne wbiły się weń, Jan spędzał noc w gorączce i niepojętych dla siebie zgryzotach sumienia. Czuł, że źle robi, a rozbierając czynności, złego się w nich dopatrzyć nie mógł.
Prawdy mniemane, prawdy wyższe, których apostołem był Annibal, powoli zasiane, wschodziły w nim i rozgałęziały się w duszy. „Ciemnota! niewola! przesądy! powtarzał cicho w sobie, poglądając na duchow-