Strona:Wybór pism J. I. Kraszewskiego T.X.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

148
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

to. Nie dośćże ci, że czujesz piękno i czcisz je w duszy?
— A płodzić będę musiał rzeczy nieforemne, poczwarne?
— Dla chleba! Wszak Bóg stworzył żaby i węże, aby niemi zapełnić wody i kałuże; możesz i ty zlepku rąk Jego, tworzyć co ci każą na zapełnienie żądań, które są jak kałuże i bagniska. Posłuchaj — dodał — praca żadna a żadna nie kala człowieka, nie poniża artysty. W najmniejszą możesz wlać ducha, podnieść i uszlachetnić. Nie każdy może tylko to tworzyć, co pragnie, i wtedy, gdy pożąda; ale każdy może sumiennie wykonać co mu los nadarza, i pracując na chleb nawet, uczyć siebie i drugich. Przeklęta duma, którą wpojono w artystów, czyni ich dziećmi kapryśnemi; wielki geniusz umie z ciężkiéj konieczności nawet wyjść zwycięzko...
Była chwila milczenia, długa, ciężka. Batrani wsunął woreczek w rękę Jana.
— Dałbym ci więcéj, rzekł, — ale Bóg świadkiem, nie mam.
Jan rzucił mu się do nóg, i oddał nazad ten dar, prawie płacząc.
— Weź proszę! Na cóż mi to dajesz? Dałeś mi więcéj niż skarby, bo dałeś mi duszę nową, uczucia, myśli, uczyniłeś mnie człowiekiem. Kiedyż ci się i tak wypłacić potrafię?
— Pamiętaj o mnie, o starym Batrani’m, który wkrótce może... (pokiwał głową i umilkł). — A jeśli kiedy jaki los szczęśliwy zagna cię do pięknéj, czarownéj mojéj Florencyi, jeśli ujrzysz to miasto Medyceuszów i ucałujesz ziemię grodu sztuki, zejdź na małą uliczkę,