Strona:Wybór nowel (Wazow) 150.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niemcy wymawiają Excellence)... Tak jest lepiej, nie chcę być tu wielkim, za to się drogo płaci..
Doktór L. mieszkał przy jednej z głównych ulic. Idąc do niego, umysł mój wysilał się na rozwiązanie zagadki, co mi ten doktór powie? W miarę, jak zbliżałem się do jego domu, niepokój mój się powiększał tak, że nic mnie zająć nie mogło: ani malownicza wrzawa, pochodząca z mieszaniny wszystkich europejskich języków, ani piękne lesiste wzgórza nad rzeką, nad której brzegiem ciągnęła się główna ulica miasta.
W poczekalni doktora było pełno pacyentów.
Niema nic więcej dokuczliwego dla zaniepokojonego o swoje zdrowie człowieka, jak czekać całe godziny w podobnych poczekalniach doktorskich, gdzie wzrok pada tylko na twarze cierpiące, na których wyryty jest niepokój i choroba. — Wiedziałem, że mogę ich wyprzedzić, posyłając swój bilet znakomitemu doktorowi. Ale postanowiłem nie pokazywać zdradzieckiego biletu i czekałem swojej kolei.
Doktór L., człowiek dobrej tuszy, poważny, z zimnym wzrokiem, zapytał mnie oschle coś po niemiecku, lecz ja mu odpowiedziałem po francusku, że nie rozumiem.
— To nic nie szkodzi, my lekarze jesteśmy trochę polyglotami — odpowiedział po francusku i poprosił mnie ażebym usiadł.
Ponieważ w poczekalni było jeszcze dużo chorych, a moja skromna powierzchowność nie zdradzała ministeryalnej wielkości, doktór bez żadnego wstępu zapytał mnie sucho, co mi jest.
Odpowiedziałem, że jestem mu polecony przez wiedeńskiego doktora, przyczem wyraziłem żal, że zgubiłem list polecający.
— To nic nie szkodzi, mój panie.
Następnie zadał mi kilka stereotypowych pytań, jakie zwykle doktorzy zadają swoim pacyentom.