Strona:Wybór nowel (Wazow) 128.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Dramat.

(Szkic sofijski).


W noc zimową okna salonu, w którym dawano wieczór tańcujący, rzucały mętne czerwonawe blaski w ciemną pomrokę ulicy. Skoczne dźwięki melodyjnej orkiestry wybiegały żwawo z sali balowej i gubiły się daleko, w ciemnej, zimnej nocy.
Państwo Karżynowie spieszyli pieszo, suchą ulicą, kierując się ku domowi, w którym tańczono. Szli oni milcząc. Gdy przechodzili obok latarni, można było zauważyć, że twarze mieli nadąsane i rzucali sobie gniewne spojrzenia. Widocznie jakaś nieprzyjemna scena małżeńska poprzedziła ich wejście na bal.
Wchodząc do oświetlonego domu i do szatni, pani Karżynowa nie raczyła spojrzeć na męża, twarz miała gniewną i zimną. On był blady, rzucał na nią gniewne spojrzenia, lecz oczy ich się nie spotkały, ona widocznie tego unikała. Gdy żona jego przed zwierciadłem poprawiała na głowie dyadem z pereł, on zbliżywszy się do niej, pokornie szepnął:
— Kaliopciu? Nie zabijaj mnie! Przyrzecz mi, że mnie męczyć nie będziesz!
Ona, milcząc, zwróciła się ku sali; on szedł za nią z wyrazem przygnębienia na twarzy.