Strona:Wybór nowel (Wazow) 120.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Żałoba.
Obrazek z życia w stolicy.


Dyabli nadali, patrzajcie!... — tak dosadnie zawołał z wielkim niepokojem Dymitry Koczow w kawiarni „Mendel” w Wiedniu, przeczytawszy po raz trzeci w dzienniku niemieckim ustęp w kronice — ten dziennik odbierają w Sofii, a i bez tego dojdzie to do mojej żony!.. Przekleństwo! Z której to daty? Z 22 lipca, już cztery dni temu, tegoż samego dnia, gdym ja ztamtąd odjechał. Ile cierpienia i boleści przez jedno głupie nieporozumienie! Prędzej! wyślijmy telegram!
Koczow napisał depeszę przy okrągłym, marmurowym stoliku i wyszedł.
Niepokój Koczowa miał podstawę; dziennik niemiecki, wychodzący w tem samem mieście, w którem Koczow przepędził u wód cały miesiąc, donosił, że 22 lipca zmarł tam pewien Bulgar, D. Koczow. Ta żałobna wieść zapewne była prawdziwą, ale nie Dymitr Koczow, tylko Denko Koczow z Warny musiał umrzeć. Z nim było bardzo źle, jeszcze przed przyjazdem Dymitra.
Nazajutrz rano Dymitry Koczow wyjechał do Sofii.
W wagonie przez całą drogę umysł jego zajęty był obrazem młodej żony. Przedstawiał sobie