Strona:Wybór nowel (Wazow) 112.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Nie ukłonił się.

SZKIC SOFIJSKI.


Jesienne słońce chowało się już za szczytami Lulinu[1]. Skaliste zręby Witosza okryły się odblaskiem rumianym, gęste cienie zaległy rozłogi i wąwozy. Jego miękki profil ostro się odcinał na tle lazuru nieba; najdrobniejsze skaliste wyskoki, nagromadzone na olbrzymim grzbiecie, jasno się rysowały. O tej porze widok Witosza od strony Sofii jest najpiękniejszy, najwspanialszy; zdaje ci się, że olbrzym ten jest żywym, w swoim ciemno-zielonym płaszczu, z czołem uwieńczonem ostatniemi blaskami konającego słońca, z którym zamienia ostatnie słowa jakichś tajemniczych rozruchów... Jeszcze chwila — a zapadłe za Lulin słońce zatopi jasnemi, złocistemi promieniami cały widnokrąg po za Witoszem. Przedstawia się on teraz jeszcze wspanialej swoim mrocznym i surowym profilem, na tle wieczornego lazuru niebios, które tworzą nad nim jakby aureolę sławy...

  1. Witosz i Lulin, dwie sąsiednie góry, na południu wyżyny sofijskiej (Przyp. tłóm.).