Strona:Wybór nowel (Wazow) 090.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przemija, przemija, przemija — mówiła ona — przemijają kwiaty, przemija piękność, sława, miłość... Natura wzdycha i złociste liście płaczą za swemi poprzedniemi pieśniami i za wieczornemi zefirami. Uleciała barwność kolorów, słodycz aromatów, harmonia żywych dźwięków, radość i poezya młodości.
I ta pieśń dźwięczała melancholijnie.
— Zwiędło, poszarzało wszystko — mówiła ona — przemijają wdzięki natury, nadchodzą śniegi. Gdzie się podziały tajemnicze, miłosne drżenia przyrody? Upajające pieśni życia gdzie są? Marzenia są teraz pełne smętku, a porywy bez życia.
I ta pieśń dźwięczała bardzo melancholijnie.
Słuchałem jej w milczeniu i z uwagą, jakby głosu wychodzącego z głębi tajemniczej. I biały bożek heleński słuchał także milcząco z wysokości trzciny zwiędłej.