Strona:Wybór nowel (Wazow) 043.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Od tego czasu jego ulubionem stanowiskiem była skała oddalona o pięćdziesiąt kroków od jego gospodarstwa, zwieszona nad głęboką doliną Iskru, grzmiąca ciągle hukiem robót.
Od rana do nocy stał na owej skale, wsłuchany w nawoływania, stukania, uderzania kilofów w ziemię, w turkot wozów, w pomieszany szum wielkich prac olbrzymiego dzieła.
Kolej żelazna została ukończona i w ruch wprowadzona. Diado Joco ze drżeniem serca usłyszał pierwsze gwizdania świstawki lokomotywy i trzask kół po szynach.
Gwizdała to i trzeszczała „kolej żelazna bulgarska”.
On jakby ożył, jakby się odrodził.
Chodził regularnie na skałę, gdy się zbliżała godzina przejścia pociągu, aby usłyszeć świst lokomotywy i popatrzeć na bulgarską kolej żelazną, jak huczy w wąwozie.
Kolej żelazna złączyła się w myślach jego z swobodną Bulgaryą. Grzmotem swoim mówiła mu jasno o nowych, o „bulgarskich” czasach.
Nic mu we wsi, jak przedtem, nie przypominało tego; tylko gwizd go cucił. Kiedy zbliżał się czas gwizdania, on opuszczał wszystko i udawał się na skałę, aby popatrzeć...
Podróżni, wychyleni z wagonów, patrząc na malownicze obrazy wyłomu, z podziwieniem spostrzegali na jednej skale stojącego człowieka i machającego im czapką.
Wieśniacy przywykli go widzieć każdego dnia na skale i dobrotliwie mówili:
— Diado Joco patrzy...
Ten umarły za życia dla świata człowiek zmartwychwstawał tylko przy szumie pociągu i cieszył się nim dziecinną radością; ten ostatni jedynie uosabiał wobec niego swobodną Bulgaryę; ponieważ nigdy w życiu nie widział oczami swemi kolei, wyo-