Strona:Wybór nowel (Wazow) 035.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Do tej niedostępnej wówczas pustyni bałkańskiej odgłos wojny słabo tylko dosięgnął. Wojna prawie się skończyła, nie dając się czuć nawet echem grzmotów, w niedostępnej Iskierskiej Klisurze.
Bulgarya została oswobodzona.
I diado Joco stał się swobodnym — powiedziano mu to wtedy.
Lecz on był niewidomym, nie widział tej swobody, ani jej nie mógł odczuć w czemśkolwiek.
Wolność dla niego wyrażała się w słowach:
Niema już Turków!
I on odczuwał, że ich już niema.
Lecz on pożądał widzieć „bulgarskie”, aby się tem rozradować.
W swoich prostych współwieśniakach, w ich rozmowach, w ich myślach, w troskach życia codziennego on nie odczuwał nic szczególnie nowego. Zawsze ciż sami ludzie, też same namiętności, nienawiści i nędze, jak i przedtem. On słyszał ten sam szum i swary w karczmie, te same wiejskie plotki, te same walki z potrzebami i naturą w tym oddalonym od świata kącie.
— Gdzież jest „bulgarskie” — pytał się zdziwiony, siedząc w cieniu zielonych, krzywych dębów, spoglądając marzycielsko, bez życia w przestrzeń.
Gdyby on miał wzrok, toby poszybował hen, jak orzeł, aby zobaczyć, jak wygląda świat nowy.
— Już to teraz trzebaby mi oczów! — myślał sobie z goryczą.
Widzieć Bulgaryę swobodną było to jego myślą nieodstępną. Ta myśl zasłaniała mu wszystkie inne: szum otaczającego życia zostawiał go obojętnym, nie brał w nim udziału — wszystko w tem było tak mało znaczącem, tak nikczemnem i tak zwykłem! Lękał się umrzeć, zanimby zrozumiał, co to jest „bulgarskie”, a jeszcze więcej, stra-