Strona:Wybór nowel (Wazow) 016.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pea starała się spotkać wzrok jego, który pomimo strasznych, nie dających się opisać cierpień cielesnych, przez mgłę niewymownego bólu, świecił zorzą słodyczy i łagodności. Lecz oczy Chrystusa, utkwione w płaczącą matkę, ani razu nie zwróciły się ku Popei.
— Zbaw mnie! — szepnęła ona, nie spuszczając wzroku z twarzy Chrystusa.
Nagle łagodne spojrzenie Chrystusa przeniosło się z matki na Rzymiankę. I wzrok Rzymianki i Chrystusa spotkały się. I przez mgnienie oka spoglądał On na nią tak łagodnie, boleśnie i głęboko!... I naraz pod siłą tego wzroku, który przeniknął, jak iskra niebiańska, całe jej jestestwo, poczuła ona jakieś głębokie wewnętrzne wstrząśnienie i coś nowego, słodkiego, dobrego napełniło jej duszę i ciało...

..........

Piłat oczekiwał na chorą swą córkę na najwyższym stopniu marmurowych schodów swego pałacu, uprzedzony o jej przybyciu, pełen zdumienia i trwogi, gdyż cel jej podróży był mu nieznany.
Widząc ją zbliżającą się w kolasie z twarzą rozżaloną, wyciągnął ku niej ramiona, aby gdy ją wniosą na górę, mógł przycisnąć do serca.
Lecz zdumiony Piłat zobaczył, jak Popea sama wyszła z kolasy, ruchem nakazającym oddalając jego sługi, które jej darowały złocistą lektykę, i sama wstępowała na marmurowe schody krokiem lekkim, jak gazella Libanu...
A rzuciwszy się na szyję osłupiałego z podziwu ojca, zawołała szlochając:
— Ojcze! ty dziś Boga zabiłeś! ...

..........