Strona:Wolter - Powiastki filozoficzne 01.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyczynę być zadowolona. Mam tu na usługi sto kobiet pięknych, zawsze gotowych, uprzedzających, namiętnych nawet, lub też udających namiętność w moich objęciach. Natomiast serce moje dalekie jest od szczęścia. Aż nadto przekonałem się, iż przedmiotem gorących pieszczot jest osoba króla Serendibu, osoba zaś Nabussana jest w tem dość obojętna. Nie znaczy to abym posądzał moje żony o niewierność; ale chciałbym znaleźć duszę która byłaby moją; oddałbym za podobny skarb posiadanie owych stu piękności. Rozpatrz się, czy, wśród stu sułtanek, zdołasz mi znaleźć jedną, w której miłość mógłbym uwierzyć“.
Zadig odpowiedział tak jak i poprzednio: „Najjaśniejszy, pozwól mi działać; ale, przedewszystkiem, oddaj mi do rozporządzenia skarby, które wystawiłeś w galeryi Pokusy; wyrachuję się ze wszystkiego i nie stracisz ani uncyi złota“. Król zostawił mu nieograniczoną swobodę. Zadig wybrał w Serendib trzydziestu trzech najszpetniejszych garbusów, trzydziestu trzech najpiękniejszych paziów, i trzydziestu trzech bonzów, z pośród najbardziej wymownych i uczonych. Wszystkim wybranym ułatwił dostęp do alkierzy sułtanek. Każdy garbus miał do ofiarowania cztery tysiące sztuk złota; jakoż, zaraz pierwszego dnia, wszyscy dostąpili pełni szczęścia. Paziowie, którzy nie mieli nic do dania prócz siebie, odnieśli tryumf dopiero po dwóch lub trzech dniach. Bonzowie mieli nieco więcej zachodu; ale, ostatecznie, trzydzieści trzy dewotek zdało się na ich wolę. Król, przez