Strona:Wojciech Korfanty - Precz z Centrum!.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Do Czytelników.

Walkę do upadłego od lat stu z górą toczymy z wrogiem, walkę zarówno o byt narodowy jak i ekonomiczny, walkę, w której z jednej strony udział biorą wszystkie żywioły nam wrogie, z drugiej zaś całe społeczeństwo polskie. Powtarzamy: całe społeczeństwo bez względu na różnice stanowe.
Do niedawna — co prawda — wrogowie nasi myśleli, że wystarczy sparaliżować wpływ duchowieństwa, materyalnie i moralnie zrujnować szlachtę, a upadnie całe społeczeństwo; dziś atoli zdaje się, iż — doświadczeniem pouczeni — zrozumieli, że w złą stronę wymierzyli ciosy, że mimo bankructwa szlachty, mimo gdzieniegdzie wprost wrogiego stanowiska księży wobec polskiej sprawy, naród nasz żyje, nawet w siły rośnie, — żyje i rośnie, bo wzmaga się siła odporna w tych sferach, które dotąd w Polsce niestety bardzo małą odgrywały rolę, lecz które w przyszłości rozstrzygać będą o losach całego narodu polskiego. A sfery... te — to całość warstw pracujących, to Polski lud roboczy.
Przeciwko tym warstwom zwrócił dziś hakatyzm wszelkiego rodzaju broń swoją wrogą; nietylko wprost w ich narodowość godzi, ale — co niebezpieczniejsze — podkopać pragnie ich byt ekonomiczny, tę podstawę bytu narodowego.