Strona:Wojciech Korfanty - Kościół a polityka.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gwałtownie, aby rządy służyły interesom rządzonych. Społeczeństwo ma dosyć bezpłodnych walk partji o władzę. Głośno żąda, żeby jedynie troska o dobro publiczne i interes powszechny dyktowały zabiegi i posunięcia tych, co władzę dzierżą. Rządom tylko o tyle przyznaje się rację bytu, o ile oddają usługi dobru powszechnemu.
Jeśli społeczeństwo się przekonuje, że wbrew deklamacjom o służeniu dobru publicznemu władcy je zaniedbują, bez wahania usuwa ich i to nieraz w sposób brutalny. Dzieje się więc to, czego zawsze uczył kościół katolicki, że polityka nie może uchylać się od wpływów natury moralnej i że narody nie będą szczęśliwe, dopóki zapatrywania i obyczaje panujące nie ulegną zmianie, dopóki działalność publiczna nie będzie opierać się na etyce chrześcijańskiej.
Ten powrót do światopoglądu chrześcijańskiego jest tem konieczniejszy w dzisiejszych czasach, gdy wszystkie narody skłaniają się do demokratycznych form rządów. Demokracja więcej wymaga cnót od poszczególnych obywateli, niż jakakolwiek inna forma rządów. Praca kościoła nad umoralnieniem jednostki, rodziny i społeczeństwa walnie się przyczynia do stworzenia i podtrzymania prawdziwej demokracji, ponieważ uczy człowieka rządzić się sumieniem w życiu rodzinnem, zadowodem i narodowem.
Dzisiaj wszystkie poważne umysły zastanawiają się nad tem, jak ratować upadającą cywilizację i podnieść upadający poziom moralny narodu. Wszyscy mówią, że trzeba zreformować nasze urządzenia publiczne i naprawić obyczaje narodu. Mamy do rozwiązania zagadnień bez liku. Naprawę Konstytucji, reorganizację administracji, reformę społeczną; zarówno po miastach jak i na wsi i t. p., temi zagadnieniami zajmują się wszyscy, którzy przedewszystkiem myślą o państwie i społeczeństwie. Ale od-