Strona:Wodna Pani i Złota Marysia (1939).djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— No, tak. Przez cały rok będziemy musieli jeść przypalony chleb — powiedziała wróżka i spojrzała groźnie na Czarną Marysię. — Panuje tu taki zwyczaj, że kto tylko usłyszy wołanie chleba, zaraz wyjmuje go z pieca. Gdybym nie słyszała twoich kroków w sieni, byłabym sama w porę chleb wyjęła. Po co tu przybyłaś?
— Wpadłam do studni, bo chciałam wyłowić naparstek — skłamała dziewczyna.
Wróżka zaśmiała się.
— Nie, naparstek masz w kieszeni. Ale pewnie go jeszcze nigdy nie miałaś na palcu. No, ale kiedy już tu jesteś, to może zgodzisz się do mnie na służbę?
— Dobrze, żeby tylko nie było ciężkiej roboty — zawołała Marysia.

— Robota jest taka sama, jak w każdym domu. Trzeba sprzątać izbę, a w zimie dobrze wstrząsać pierzynę.

19