Strona:Wincenty Rapacki - Król Husytów.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Niema go. Myśmy biskupem.
— Co to będzie?
— Niema już nabożeństwa. Kościoły zamknięte. Uderzyć w jedną połowę dzwonu.Niech proboszcz od św. Barbary, otoczony wikaryatem i gwardyanami zakonów, odczyta na rynku edykt interdyktu. Idę do króla.
Runął we drzwi, a za nim wszyscy prócz jednego Cipcera, który sapał na krześle.
Król siedział w komnacie, zwanej białą, której okna wychodziły na Stradom, izba nie była wielka ale wysoka. Kiedyś musiała być biała, bo od tego nazwisko wzięła. Dziś ona ma obicia brunatne, na nich andegaweńskie lilije. Snać królowa Elżbieta węgierska ją tak przystroiła. Jest to najstarsza część zamku, powstała podobno jeszcze za Łokietka.
Tu zwykle gromadzili się goście królewscy.
Przy królu stał Korybut, Zawisza Czarny i Marcin z Żórawic.
Jagiełło uśmiechnięty słuchał opowiadania Zawiszy.
Jest to kawaler, który słynie z poloru, nabytego na cudzoziemskich dworach, a choć włos siwizna mu już pruszy, zachował przecie młodzieńczą werwę.
Serca szlacheckie niby brama floryańska otwarła się dla braci Czechów, bo już tak ich nazywali wszyscy. Wciąż nadciągały zapasy