Strona:Wincenty Pol - Pieśni Janusza.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
133

Ból się wzruszył w każdej bliźnie,
Żem się musiał ująć grzywy —
Chciałbym zginąć, powiem szczerze,       265
Gdy się sławy wiek przeżyło;
Lecz i kula dziś nie bierze —
Nie tak... nie tak dawniej było!...



POLKA

A serce, prorok, nie mieści się w łonie...

Sew. Goszczyński

Do późna wczoraj słyszałam działa,
A przez noc całą psy wyły:
Nad samem ranem, gdym się zdrzemała,
Trzy mi się krzyże przyśniły.       4

Jeden — na północ wbity daleko,
Drugi — na obcej stał ziemi,
Trzeci — nad grobem i krwawą rzeką,
Niby pomiędzy swoimi.       8

Pod nim człek jakiś leżał przebity,
Zmarły, czy bolem wybladły;
A gdym westchnęła — pękły błękity,
I perły z nieba upadły —       12

Upadły deszczem na moje łoże:
Spojrzałam w okna — dzień był już duży;
Lecz perły... krzyże... o! wielki boże!
Ten sen niedobrze coś wróży...       16

Co nocy niebo łunami płonie,
Codziennie słońca wschód krwawy:
Ach! straszno spojrzeć ku tamtej stronie,
Kędy się ważą te sprawy!       20

Gdy się po bitwach myślami noszę,
Zda się, że w miejscu stoją godziny: