Strona:Wiland - Libussa.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 55 —

iemnym głosem) los przeznaczenia waszego ieszcze się ukrywa w naczyniu taiemnicy: iesteście wolni ieszcze iak konie moie pasące się na łąkach, dopóki niezaprzężone i dopóki gibki grzbiet ich nieobciążony siodłem i iezdzcem. Teraz powiedzcie mi, nieochłodziłli czas, któryście mnie naznaczyli, dla wybrania małżonka, goreiącéy chęci waszéy mieć nad sobą króla, albo też ieszcze upornie trzymacie się waszych zamysłow?“
Umilkła — Ale zamieszanie w narodzie, szum między senatorami, nie długo ią w milczeniu zatrzymały, wszyscy wołaią o wybraniu króla. Dobrze! (powiedziała) los móy i narodu, rozstrzygnionym został. Bogowie daią państwu Czeskiemu króla, który z mądrością i rozwagą, będzie rządził swém berłem. Młody cedr ieszcze z zawysokich dębów widzieć się nie daie: zielenicie między drzewami otoczony krzakami, ale prędko rozszerzy swoie gałęzie aby iego korzeń ocieniały, a wierzchołkiem swoim dosięgnie obłoków. Wybierzcie z pomiędzy siebie, slachetni dworzanie, dwunastu ludzi, aby spieszyli wyszukać króla i wynieść go na tron. Koń móy ulubiony pokaże wam drogę: cicho będzie szedł przed wami;