Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spoglądały piramidy, artylerzyści, których obryzgały kule Junota, kirasjerzy, którzy brali szturmem floty, stojące na kotwicy na Zuyder-zée; jedni z nich szli za Bonapartem na most Lodi, drudzy towarzyszyli Muratowi w obwałowaniach Mautuy, inni wyprzedzali Lannesa na drodze do Montebello. Cała armja była tam, na podwórzu Tuillerjów, reprezentowana przez szwadron czy pluton, strzegąca spoczynku Napoleona; była to owa świetna epoka, w której wielka armja miała po za sobą Marengo, a przed sobą Austerlitz.
— Najjaśniejszy panie — rzekł minister spraw wewnętrznych do Napoleona — widziałem wczoraj najodważniejszego człowieka w twojem cesarstwie.
— Kto jest ten człowiek — rzekł porywczo cesarz — i co zrobił?
— Chce dopiero zrobić najjaśniejszy panie.
— Cóż takiego?
— Zwiedzić kanały paryskie.
Człowiek ten istniał i nazywał się Bruneseau.