Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

świeżość. Ogrody i łąki, z wodą w korzeniach, a słońcem na kwiatach stają się trybularzami i kadzą przeróżną wonią. Wszystko śmieje się, śpiewa i rozlewa. Ogarnia cię słodkie upojenie. Wiosna jest tymczasowym rajem; słońce sprawia, że człowiek czeka cierpliwie.
Są ludzie, którym nic więcej nie potrzeba: śmiertelnicy ci patrzą na błękit niebios mówią: dość nam tego! marzyciele ci wchłonięci w cud, czerpią z bałwochwalstwa przyrody obojętność na dobre i na złe; patrząc na wszechświat radosny, nie troszczący się o człowieka, nie pojmują, że trzeba zajmować się głodem jednych, pragnieniem drugich, nagością biedaka w zimie, limfatycznem zgięciem drobnej kości pacierzowej, łożem chorego, poddaszem nędzarza, więzieniem i łachmanami dziewczynek, dzwoniących zębami, kiedy można rozkosznie marzyć pod drzewami; dusze te spokojne i straszne są nieubłaganie zadowolone. Rzecz dziwna, nieskończoność im wystarcza. Ta wielka potrzeba człowieka, skończoność, przypuszczająca potrzebę serdecznych uścisków, jest im nieznana. O skończoności wymagającej postępu, o pracy szczytnej, nie myślą. Nie pojmują tej rzeczy nieokreślonej, która rodzi ludzkie i boskie łączenie nieskończoności ze skończonością. Dość im patrzyć na ogrom niezmierzony i uśmiechają się szczęśliwi. Zawsze zachwyceni, nigdy nie doznają serdecznej radości. Zaprzepaszczać się w oderwaniu — oto ich życie. Dla nich dzieje ludzkości są tylko skrawkiem całości. Ogółu wszechświata w niej nie ma; prawdziwa całość jest za obrębem człowieczeństwa; po cóż zajmować się tą drobnostką, człowiekiem? Człowiek cierpi, może; ale spójrzcie na wznoszącą się tą świetną gwiazdę Aldebaron! Matka nie ma pokarmu, niemowie zamiera, dalibóg być może, ale spójrzcie przez mikroskop na cudowną tkankę w miąższości jodły, piękniejszą od najpyszniejszych koronek! Myśliciele zapominają o miłości. Tak się zagłębiają w zwierzyńcu niebieskim, że nie mogą widzieć