Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





XI.
Jakim sposobem brat staje się ojcem.

W owym właśnie czasie było w ogrodzie Luksemburskim — spojrzenie dramatu winno wszędzie przeniknąć — dwoje dzieci trzymających się za ręce. Jedno mogło mieć siedem, drugie pięć lat. Deszcz je zmoczył, więc szły aleją od strony słońca; starszy chłopiec prowadził młodszego, a obydwaj mieli minę dzikich ptasząt. Młodszy mówił: Jeść mi się chce.
Starszy, trochę opiekun, prowadził brata lewą ręką, a w prawej trzymał kijek.
Byli sami w ogrodzie. Ogród pusty, bramy zamknięte. Biwakujące w nim wojsko wyruszyło na ulicę.
Jakim sposobem dostały się tam dzieci? Może uciekły z jakiej otwartej kurdegardy; może w okolicach, przy barjerze Piekła, lub na placu Obserwatorjum, albo w sąsiedniej ulicy, gdzie na frontonie stoi napis: invenerunt parvulum pannis involutum, stała szopa skoczków, z której się wymknęli; może wieczorem omylili czujność dozorców ogrodu w chwili zamknięcia bramy i przepędzili noc w jednej z altanek, gdzie czytają dzienniki? Dość, że błądzili i zdawali się wolni. Błądzić i być wolnym jedno znaczy co być zgubionym. Biedne istoty w istocie były zgubione.