Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





III.
Pióro cięży temu, który podnosił wóz ojca Fauchelevent.

Jednego wieczora Jan Valjean z trudnością, podniósł się i wsparł na łokciach; wziął się za rękę i nie czuł pulsu, oddech miał krótki, przerywany; poznał, że był słabszym niż kiedykolwiek; wtedy, ulegając zapewne naciskowi ostatnich trosk życia, dobył sił ostatnich, usiadł na łóżku i zaczął się ubierać. Włożył na siebie starą odzież robotnika. Nie wychodząc z domu, wrócił do tego ubrania i przekładał je nad inne. Kilka razy musiał przestać się ubierać tak był osłabiony; rzęsisty pot ściekał mu z czoła, gdy wdziewał rękawy kaftana.
Od czasu jak był sam, przeniósł łóżko do przedpokoju, aby jak najmniej patrzeć na opuszczone mieszkanie.
Otworzył kuferek i wyjął zawiniątko Cozetty.
Rozłożył gałganki na łóżku.
Świeczniki biskupa stały na swojem miejscu, na kominku. Wyjął z szuflady dwie świece woskowe i osadził je w lichtarzach. Potem, choć jeszcze słońce świeciło — było to w lecie — zapalił świece. Nieraz widzimy tak zapalone we dnie kandelabry w pokojach, gdzie leżą nieboszczyki.
Każdy krok, każde poruszenie go wycieńczało i zmuszony był siadać. Nie było to zwyczajne znuże-