Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ślące to oko było suche. Starzec miał zawsze wysuniętą naprzód głowę, niekiedy poruszał brodą i przykro było patrzeć na zmarszczki jego wychudłej szyi. Niekiedy w czasie słoty miał pod pachą parasol, ale go nie otwierał. Poczciwe kobieciny tej części miasta mawiały: to warjat. Dzieci, śmiejąc się, szły za nim.