Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zettę. Tak rzadko, jak tylko zechcesz. Postaw się pan na mojem miejscu. Nic więcej nie mam na świecie. A przytem, trzeba mieć wzgląd na ludzi. Gdybym przestał zupełnie bywać, zrobiłoba to złe wrażenie, wydałoby się dziwnem. Mógłbym naprzykład przychodzić wieczorym o zmroku.
— Możesz pan przychodzić co wieczór — rzekł Marjusz — Cozetta będzie czekała.
— Jesteś pan dobry — rzekł Jan Valjean.
Marjusz ukłonił się Janowi Valjean, szczęście odprowadziło do drzwi rozpacz, i dwaj ci ludzie się rozstali.