Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się w jego duszy: dobrodziejstwo przyjęte i oddane, poświęcenie, miłosierdzie, pobłażanie, litość czyniąca gwałt surowości, wzgląd na osoby, jakaś sprawiedliwość Boża, przeciwna sprawiedliwości ludzkiej. I dostrzegł w ciemnościach wschodzące, nieznane, moralne słońce. Blask jego olśnił go i przejął zgrozą.
Mówił sobie, że więc jest to prawdą, że bywają wyjątki, że prawidło może umilknąć wobec faktu, że los miewa takie zasadzki, i pomyślał z rozpaczą, że on sam nie był zabezpieczony od tej niespodzianki.
Zmuszony był uznać, że istnieje dobroć. Ten galernik był dobry.
Zdawało mu się, że jest nikczemny i patrzył na się ze zgrozą.
Być ludzkim, wielkim, szczytnym — nie taki był ideał Javerta — ale być bez zarzutu. Otóż upadł.
Jak do tego doszedł? jak się to stało? Sam nie umiał zdać sprawy. Chwytał się obiema rękoma za głowę, ale próżno, nie mógł sobie wytłómaczyć.
Niewątpliwie zawsze miał zamiar oddać Jana Valjean prawu, którego Jan Valjean był więźniem, a on, Javert, niewolnikiem. Przez cały czas, jak go trzymał w ręku, ani na chwilę nie wyznał sobie, że myśli go puścić na wolność. Prawie bez jego wiedzy, otwarła mu się ręka i wypuściła więźnia.
Znaki zapytania wszelkiego rodzaju błyszczały przed jego oczyma. Zadawał sobie pytania, odpowiadał na nie, a te odpowiedzi go przerażały. Pytał się: ten galernik, ten zrozpaczony, którego ścigałem i prześladowałem, który mnie mógł zdeptać i pomścić się, który to powinien był zrobić dla zadowolenia swego gniewu i dla własnego bezpieczeństwa, co czynił ten człowiek, darując mi życie i przebaczając? Swój obowiązek? Nie. Coś więcej. A ja z kolei darowując mu życie, co uczyniłem? Mój obowiązek? Nie. Coś więcej. Więc jest coś wyższego nad obowiązek? Tu zatrzymał się zbłąkany: jego szala sprawiedliwości się zerwała, jedna ważka padła w przepaść, druga uleciała