Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swej matce: Matko, oto jestem! Niech będzie spokojny, robotę dokonamy i bez niego. Kto swych bliźnich utrzymuje własną pracą, nie ma prawa się poświęcać. Byłoby to opuszczać rodzinę. A ci co mają córki, siostry! Zastanówcie się. Dajecie się zabić, polegliście, dobrze; a jutro? Dziewczęta bez chleba, rzecz straszna. Mężczyzna żebrze, kobieta się sprzedaje. Ach! te śliczne istoty tak miłe i łagodne, w czepeczkach z kwiatami, napełniające dom czystością, śpiewem, szczebiotem, co są niby żyjącą wonią i świadczą o bytności aniołów w niebie, swą dziewiczą czystością na ziemi, te Joasie, Marynie, Zosie, te czarowne i zacne istoty, które są waszem błogosławieństwem i duszą, miły Boże! cierpią głód! Cóż wam powiem? Jest targowica ciała ludzkiego. I jakże je powstrzymacie drzącemi rękoma z cienia? Pomyślcie o ulicy, pomyślcie o bruku zapełnionym przechodniami, o sklepach, przed któremi przesuwają się wygorsowane i skalane kobiety. Te kobiety były także czystemi. Pomyślcie o waszych siostrach, wy, którzy je macie. Nędza, nierząd, dozorcy miejscy. Łazarz — oto gdzie się dostaną te wątłe dziewczęta, kruche cudy wstydliwości, wdzięków i piękności, świeższe od bzów majowych! Przyjaciele, miejcie współczucie. Kobiety, nieszczęśliwe kobiety, nie zwykliśmy się bardzo nad tem zastanawiać. — Ufamy w to, że kobiety nie otrzymały wychowania męzkiego, zabraniamy im czytać, ale czyż im zabronimy iść dziś wieczór do sali zmarłych rozpoznać nasze trupy? No, żywo bracia, niech ojcowie rodzin podadzą nam rękę i pójdą z Bogiem, my i bez nich poradzimy sobie. Wiem, że trzeba, męstwa by stąd odejść, że to nie łatwo; ale im trudniej, tem większa zasługa. Powiadacie: Tem gorzej, zostanę. Tem gorzej, tak to się mówi. Ale przyjaciele, pomyślcie o jutrze, jutro was nie będzie, ale wasze rodziny pozostaną. Ile cierpień je czeka! Dziecię ładne, świeże, rumiane, szczebioczące wesoło: — czem się stanie gdy będzie opuszczone? Widziałem jedno drobniuchne, ot takie. Ojciec je odumarł.