Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czy chcąc odetchnąć świeżem powietrzem, czy machinalnie tylko Jan Valjean wysunął głowę za okno i wyjrzał na ulicę. Ulica krótka, latarnia oświecała ją od jednego końca do drugiego. Jan Valjean się zdumiał: na ulicy nie było nikogo.
Javert odszedł.