Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

klucz do zamku. Zasuwa usunęła się cicho, bez zgrzytu i drzwi otworzyły. Oczywiście krata i zawiasy starannie pomazane oliwą, otwierały się częściej niżby kto myślał. Ta cichość była złowrogą; czuć w niej było wejścia i wyjścia ukradkowe a milczące, ludzi nocnych i czajenie się zbrodni. Kanał ściekowy oczywiście był we wspólnictwie z jakąś bandą tajemniczą. Milcząca krata ukrywała złoczyńców.
Thenardier na pół otworzył drzwi tyle tylko, by się mógł przecisnąć Jan Valjean, zamknął kratę, dwa razy zakręcił kluczem bez żadnego szmeru i pogrążył się w ciemnościach, stąpając cicho jak tygrys. Po chwili ohydna ta opatrzność zniknęła w nocy.
Jan Valjean był na wolnem powietrzu.