Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





III.
Człowiek tropiony.

Należy oddać policji owych czasów tę sprawiedliwość, że nawet w najdrażliwszych okolicznościach publicznych, niezachwianie wypełniała trudny swój obowiązek dozoru i baczności. Powstanie nie było bynajmniej w jej oczach pozorem do popuszczenia cugli złoczyńcom i zaniedbania społeczeństwa, dlatego że rząd był w niebezpieczeństwie. Zwykłą służbę pełniła ona ściśle obok służby nadzwyczajnej i nie przestraszało ją to. W chwili poczęcia wypadku publicznego, mogącego mieć nieobrachowane skutki, pod naciskiem możebnej rewolucji, nie pozwalając sobie przeszkadzać ani powstaniu ani barykadom, ajent policyjny „tropił“ złodzieja.
Jedna właśnie z podobnych operacji odbyła się po południu 6 czerwca nad brzegiem Sekwany, na wyniosłości lewego wybrzeża, nieco po za mostem Inwalidów.
Wyniosłego tego wybrzeża nie ma już dzisiaj.
Widok miejsca zmienił się od tego czasu.
Na tem to wybrzeżu, dwaj ludzie, oddzieleni od siebie pewną odległością, zdawali się obserwować wzajemnie, tak jednak, że jeden unikał drugiego. Ten, który szedł naprzód, starał się oddalić, ten zaś, który szedł za nim, starał się przybliżyć.