Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz5.pdf/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pienie po nad głową i przeciskała się przez ciemność po prawej i lewej stronie na przewilgotniałych murach. Zdumiony, odwrócił się.
Po za nim w tej części podziemia, którą przeszedł dopiero, w odległości, która wydała mu się ogromną, błyszczała, rozpływając się w gęstych ciemnościach, jakaś niby straszna gwiazda, zdająca się nie patrzeć na niego.
Była to gwiazda policji, wschodząca w kanale.
Po za tą gwiazdą zdawało się szarzeć osiem do dziesięciu postaci czarnych, prostych, niewyraźnych, strasznych.