Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie należymy do tych, co odrzucają to tajemnicze tłumaczenie. Ztąd pochodziła niemożność wymówienia nawet przed Cozettą tego imienia: Fantina.
Jednego dnia rzekła doń Cozetta:
— Ojcze, widziałam dzisiejszej nocy we śnie matkę. Miała wielkie skrzydła. Widać moja matka za życia doszła stanu świątobliwości.
— Męczeństwem — odpowiedział Jan Valjean.
Z resztą Jan Valjean był szczęśliwy.
Wychodząc z nim, Cozetta opierała się na jego ramieniu dumna, szczęśliwa, z sercem przepełnionem radością. Jan Valjean wobec tych oznak czułości tak wyłącznej i zadowolonej z niego samego, rozpływał się z rozkoszy. Biedny człowiek drżał zalany radością anielską; z uniesieniem upewniał siebie, że tak będzie całe życie; mówił sobie, że doprawdy za mało cierpiał, by zasłużyć na szczęście tak promienne i z głębi duszy dziękował Bogu, że pozwolił, by jego, nędzarza, tak kochała ta istota niewinna.