Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/361

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na leżała nieruchoma; nagle w chwili gdy Marjusz sądził, iż usnęła na wieki, otworzyła zwolna oczy, w których ukazała się posępna głąb nocy i rzekła tonem, który zdawał się już pochodzić z drugiego świata:
— Bo widzisz panie Marjuszu, byłam trochę zakochaną w tobie.
Uśmiechnęła się jeszcze i skonała.