Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/327

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





VII.
Człowiek zwerbowany na ulicy Billettes.

Zrobiła się noc zupełna; nikt nie nadchodził. Słyszano tylko głuchą, wrzawę i niekiedy dalekie i rzadkie strzały karabinowe. Ta zwłoka znaczyła, że rząd gromadził swe siły. Pięćdziesięciu tych ludzi czekali na sześćdziesiąt tysięcy.
Enjolras uczuł zniecierpliwienie. Poszedł po Gavrocha, który przy bladem świetle dwóch świeczek postawionych na bufecie w izbie na dole, żeby iskra nie padła na proch rozsypany na stole, zajęty był wyrabianiem ładunków. Dwie te świeczki nie rzucały promieni na całą izbę. Prócz tego powstańcy przez ostrożność nie zapalili świec na górnych piętrach.
W tej chwili Gavroche był wielce zajęty, ale nie koniecznie ładunkami.
Człowiek z ulicy Billettes wszedł do izby dolnej i usiadł za stołem najmniej oświeconym. Dostała mu się strzelba dużego kalibru, którą trzymał między kolanami. Gavroche roztargniony dotychczas mnóstwem „zabawnych“ rzeczy, nie widział nawet tego człowieka.