Dzienniki ówczesne, które nazwały niezdobytą barykadę ulicy Konopnej, myliły się utrzymując, że sięgała pierwszego piętra. Rzeczywiście wysokość jej średnia dochodziła sześciu do siedmiu stóp. Zbudowana była w ten sposób, że walczący, gdy chcieli, mogli skryć się za nią lub wejść na szczyt po czterech schodach, urządzonych wewnątrz z kamieni. Na zewnątrz przód barykady ułożony z bruku i beczek, przymocowanych belkami i deskami wetkniętemi w koła wozu Anceau i omnibusu, tworzył nastrzępioną i nieprzebytą zawadę. Między ścianą domów i końcem barykady w punkcie najodleglejszym od szynkowni, urządzone było wąziutkie przejście na jednego człowieka. Dyszel omnibusu sterczał prostopadle, mając u szczytu zawieszoną chorągiew czerwoną.
Małej barykady Mondetour, ukrytej za domem szynkowni nie było widać. Dwie barykady połączone tworzyły prawdziwą redutę. Enjolras i Courfeyrac osądzili, że nie trzeba barykadować drugiej odnogi ulicy Mondetour, prowadzącej przez ulicę Dominikańską do Targów; zapewne chcieli utrzymać komunikację z miastem i nie być napadnięci z niebezpiecznej strony od ulicy Dominikańskiej.