Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Prawda, teraz sobie przypominam. Często przechodzi bulwarem, idąc w stronę Lodowni, ulicą Croule-Barbe. Pole Skowronka. Idź tamtędy a łatwo go spotkasz.
Gdy p. Mabeuf podniósł głowę, już nie było nikogo; dziewczyna zniknęła.
Strach go naprawdę ogarnął.
— Do licha — pomyślał — gdyby nie to, że ogród jest polany, uwierzyłbym że to duch.
W godzinę później, gdy się spać położył, przyszła mu znowu na myśl; niby bajeczny ptak, przemieniający się w rybę i wpadający do morza, zwolna, przybierała kształty marzenia nim się w sen zamieni, i rzekł do siebie.
— W istocie, ma to wiele podobieństwa z tem co Ribaudiere opowiada o chochlikach. Może to był chochlik?