Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





IV.
Starzec.

Opowiedzmy co się stało.
W chwili gdy dragoni przypuścili szarżę, Enjolras i jego przyjaciele byli na bulwarze Bourdon obok spichrzy zapasowych. Enjolras, Courfeyrac i Combeferre należeli do tych co pobiegli ulicą Bassompierre. Na ulicy Lesdiguiêres spotkali idącego starca. Zwróciło ich uwagę, że starzec taczał się jak pijany. Prócz tego trzymał kapelusz w ręku, chociaż całe rano deszcz padał, a w tej chwili lał jak z cebra. Courfeyrac poznał ojca Mabeuf. Przypomniał sobie, że starzec ten często aż do drzwi odprowadzał Marjusza. Znając spokojny, prawie bojaźliwy charakter podskarbiego bukinisty, ze zdumieniem zobaczył go w tym tłumie o kilka kroków od szarży konnicy, prawie w ogniu krzyżowym, z odkrytą głową przechadzającego się wśród świstu kul; zbliżył się więc do niego i zagadnął:
— Panie Mabeuf, wracaj do domu.
— Czemu?
— Tu będzie wrzawa.
— Dobre.
— Rąbania pałaszami, strzelanina, panie Mabeuf.