Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wtem usłyszał hałas za sobą: była to stróżka Patagon, która szła za nim i zdaleka groziła mu pięścią, krzycząc:
— A ty bękarcie jakiś!
— Ba — odpowiedział Gayroche — kpię sobie z tego w głęboki sposób.
Potem skierował kroki na ulicę Wiązu Św. Gerwazego.