Strona:Wiktor Hugo - Nędznicy cz4.pdf/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





III.
Pan Mabeuf.

Woreczek Jana Valjean nie przydał się panu Mabeuf. P. Mabeuf z czcigodną, surowością dziecinną nie przyjął podarunku od gwiazd, nie przypuszczając by na gwiazdach bito luidory ze stemplem francuzkim. Nie odgadł, że co spadło z nieba, pochodziło od Gavrocha. Zaniósł do komisarza cyrkułu woreczek jako przedmiot zgubiony, po który właściciel może się zgłosić. W istocie woreczek był stracony. Ma się rozumieć nikt się nie zgłosił, a p. Mabeuf z pieniędzy nie skorzystał.
Zresztą p. Mabeuf wpadał w coraz głębszą niedolę.
Doświadczenia z indygo nie lepiej się udały w ogrodzie Botanicznym jak w ogrodzie Austerlickim. Od roku nie płacił zasług swej gospodyni, a i za komorne był winien. Po upływie trzynastu miesięcy lombard sprzedał miedziane blachy jego Flory. Jakiś kotlarz zrobił z nich rondle. Gdy blachy znikły, nie mogąc już uzupełnić, niedobranych egzemplarzy Flory, które jeszcze posiadał, odstąpił za bezcen antykwarjuszowi ryciny i tekst, jako defekty. Nie pozostało mu nic z pracy całego życia. Zwolna przejadał pieniądze otrzymane za egzemplarze. Gdy spostrzegł, że i ten lichy zasób się wyczerpuje, wyrzekł się ogrodu i przestał go upra-